Koniec. Paul McCartney - ,,McCartney III" (RECENZJA ALBUMU)
To rzeczywiście KONIEC, ale spokojnie, spokojnie - nie kończy się ani McCartney, ani nawet świat (o dziwo). Jedna czwarta The Beatles zdecydowała się za to wykorzystać tegoroczną apokalipsę, żeby zakończyć swoją słynną trylogię. A ja, korzystając z uprzejmości pana Paula, recenzją jego zakończenia kończę swoją aktywność na blogu w tym roku. Jakoś tak dużo się tych ,,końców" tutaj nazbierało, więc może dla równowagi zacznijmy od początku. Na trylogię McCartney składają się albumy McCartney (1970), McCartney II (1980) i wydany przed chwilą McCartney III . Od innych albumów solowych sir Paula odróżnia je to, że muzyk nagrywał je samodzielnie we własnym domu. McCartney III zebrał bardzo dobre recenzje. Na Metacritic suma ocen krytyków wyniosła 82/100, co oznacza, że płyta uzyskała ,,powszechne uznanie". I tutaj pojawia się moje ,,ale", bo moim zdaniem płyta jest porządna, ale jednocześnie, prawdę mówiąc, nie odczuwam potrzeby, żeby co chwilę do niej wracać. Na płytę skład...