Evermore? Taylor Swift - ,,Evermore" (RECENZJA)


Z ,,Evermore" zmagałam się dłużej niż z jakimkolwiek albumem do tej pory. W atmosferze trwającej obecnie swiftomanii łatwo ulec sypiącym się zewsząd pochwałom i stwierdzoniom typu ,,najlepszy album roku" czy ,,niesamowite teksty" (to a propos poprzeniej płyty, ,,Folklore"), i również przyłączyć się do obozu niemal bezkrytycznego uwielbienia Amerykanki. Oprócz tego, Swift stwierdziła, że jej najnowsza płyta to ,,siostra" poprzedniej, zastanawiałam się więc, która z nich jest lepsza. ,,Evermore" dalej trudno mi ocenić, doszłam jedno do pewnych wniosków.

Zanim dotrzecie do właściwej recenzji, jeszcze mały apel. Jeśli czyta to jakiś fan, czy po prostu osoba rozumiejąca fenomen Taylor - napiszcie o tym w komentarzu. Nie pytam sarkastycznie. Twórczość Amerykanki zdobyła szerokie uznane, a jej płyty oceniane sią bardzo wysoko. Ja, choć jestem dobrego zdania o piosenkarce i szczerze doceniam poszczególne aspekty jej twórczości, nie uważam, żeby była ona geniuszem piosenki.

Najpierw słowo wstępu, jeśli ktoś jakimś cudem nie słyszał o Taylor Swift. Piosenkarka zaczynała od country, by następnie stać się gwiazdą mainstreamowego popu. Ostatnio tworzy nieco bardziej ,,alternatywnie". ,,Evermore" to jej dziewiąte wydawnictwo, trawające godzinę i składające się z piętnastu piosenek.
Płytę otwiera ,,Willow", który spokojnie mógłby znaleźć się na ,,Folklore". To jedna z lepszych piosenek na albumie, z chwytliwym, wydłużającym się refrenem. W ,,Gold Rush" podobało mi się intro i outro oraz fragmenty rozpoczynające się od słów ,,At dinner parties...", refen z tytułowym hasłem ,,gold rush", niestety, dość przeciętny. Szósta piosenka na ,,Evermore" to coś naprawdę interesujacego - nie spodziewałam się, że usłyszę kiedyś Taylor śpiewającą balladę o morderstwie, ale muszę przyznać, że ,,No body, no crime" to świetny utwór z tajemniczą historią kryjącą się za tekstem i harmonijką w tle. Na tym albumie więcej jest elektroniki, niż na jej siostrze-poprzeniczce, i tak ,,Closure" i ,,Long Story Short" to na wpół-mówione utwory, z, można powiedzieć, ,,chaotycznym", tłem. Piosenki skojarzyły mi się, dość niespodziewanie, z ,,Porą na przygodę" - chodzi mi o te śpiewane przez postaci z animacji malutkie pioseneczki-deklamacje do będących dziwną mieszaniną dźwięków melodii. Jeśli to, co przed chwilą napisałam, zabrzmiało jak wada, to wiedzcie, że nie to miałam na myśli. Te piosenki są intrygujące, a ,,Long..." ma w dodatku prosty, ale niczego sobie refren. Zainteresowało mnie też ,,Marjorie", w którym Taylor daje wyraz miłości do swojej babci - plus za oryginalny temat. Album kończy tytułowe ,,Evermore" z gościnnym udziałem zespołu Bon Iver.
Jak pewnie zauważyliście, wspomniałam o siedmiu piosenkach, choć zazwyczaj staram się omówić każdą. Otóż pozostałe pamiętam bardzo słabo lub wcale. To jest właśnie mój problem z twórczością Amerykanki - te utwory są przyjemne, nie drażnią ucha, ale wiele z nich po prostu niczym się nie wyróżnia, a umieszczone jedna obok drugiej, po prostu się zlewają. To płyta dobra, żeby puścić ją sobie w tle, bo brzmi przyjemnie i ponieważ, niestety, rzadko kiedy wzbudza we mnie silniejsze emocje. Od razu zaznaczę też, że tutaj nie ma hitów, które mogłyby miesiącami okupywać szczyty list przedbojów.
Pamiętam, że podobnie pisałam o  poprzedniej płycie - tam również piosenki mogą się mieszać, no i sama płyta nie jest idealna, wydaje mi się jednak lepsza od ,,Evermore". Po pierwsze,  na ,,Folklore" jest jedna piosenka, ,,Seven", którą cenię bardzo wysoko, i to wykraczając już poza uniwersum Taylor Swift. Po drugie, siostra-porzedniczka recenzowanej tutaj płyty jest spójniejsza. Po trzecie, znajdziecie tam lepsze melodie. Po czwarte, jeśli porównać piosenki powstałe przy współpracy z Bon Iver, to pojedynek wygrywa ,,Exile".
Na koniec krótko o tekstach. Taylor nie schodzi poniżej poiomu dobrego/bardzo dobrego. Pojawiają się tematy typowe dla jej twórczości (teenage drama, miłość, snucie historii), a w paru momentach wątki przeplatają się z tymi z ,,Folklore" (np. ,,Dorothea"), ale pojawiają się też tematy odmienne (wspomniane ,,No body, no crime" czy ,,Marjorie").

PODSUMOWANIE
Swift stwierdziła: ,,Mówiąc szczerze, po prostu nie mogliśmy przestać pisać piosenek". Piosenkarka zdecydowania ma obecnie wenę twórczą, ja jednak wolę dostawac albumy rzadziej, ale bardziej nasycone. ,,Evermore" to płyta udana, ale nie perfekcyjna, i ustępująca nieco ,,Folklore". 

RECENZJA ,,FOLKLORE" TUTAJ.

ŹRÓDŁO:
Okładka: https://pitchfork.com/reviews/albums/taylor-swift-evermore/
Cytat: https://www.indiatoday.in/lifestyle/celebrity/story/taylor-swift-releases-evermore-and-new-song-willow-fans-can-t-stop-gushing-1748703-2020-12-11


Komentarze

Może zaciekawi Cię również:

Moda w latach 1910-1920 [WIELKI WPIS]

Moda w latach 1900 - 1909 [WIELKI WPIS]

Filofun, czyli nostalgia za podstawówką, kabelkowe kurioza i odlotowe teksty z odlotowej książki

Hannah Montana i lata 80. Miley Cyrus - ,,Plastic Hearts" (RECENZJA)

Przegląd albumów (LUTY 2021)