Piosenka Dnia. Temat: Początki muzyki rozrywkowej

 



PONIEDZIAŁEK: Tekla Bądarzewska-Baranowska Modlitwa dziewicy (ok. 1851?)

Aż dziwi, że nie jest o niej głośniej. Tekla Bądarzewska, po mężu Baranowska, wylansowała hit, który zawojował świat: łączny nakład nut na tę chwilę przekracza milion egzemplarzy! Tekla zrobiła sześć zer na długo zanim Taco Hemingway zaczął o nich rapować. ,,Modlitwa dziewicy" największą popularnością cieszy się w Azji, konretnie na Dalekim Wschodzie, gdzie, sądząc po komentarzach na YT, jest stałym punktem programu nauki gry na pianinie tamtejszych dzieci. Podkreślę to jeszcze raz: Tekla to gwiazda światego formatu. Przerobioną ją na postać anime Classicaloid, gdzie pojawia się jako połowa duetu popowych idoli. Wiecie, kto jest drugą częścią duetu? Czajkowski. 
Ale jak w ogóle doszło do tego, że młodziutkiej Bądarzewskiej (gdy na własny koszt drukowała paręset pierwodruków ,,Modlitwy..." miała siedemnaście lat) udało się osiągnąć coś takiego?
Przede wszystkim miała nosa do biznesu. ,,W 1851 na swój koszt wydrukowała paręset egzemplarzy „Modlitwy dziewicy”, a następnie osobiście rozniosła do stołecznych składów muzycznych, które zaczęły sprzedawać te nuty po 45 kopiejek, o czym donosił „Kurier Warszawski”, robiąc bezpłatną reklamę młodziutkiej autorce. Tenże „Kurier” życzliwie zrecenzował następne wydane dziełko Tekli, mazurka „Pamiątka przyjaźni”. (1) Utwór bardzo szybko zaczął się rozpowszechniać, i choć krytycy niekoniecznie darzyli go miłością, uwielbiali go słuchacze. Niezbyt skomplikowana, urocza melodia idealnie wpisywała się w nurt muzyki salonowej. 
Tekla dorobiła się piątki dzieci, lecz zmarła bardzo wcześnie, w wieku zaledwie dwudziestu siedmiu lat (stając się tym samym członkinią Klubu 27?). Jej zapomniany grób przez wiele lat niszczał. Dopiero w latach 70. znajdujący się na warszawskich Powązkach nagrobek odrestaurowano.
Losy Tekli i jej hitu to zatem naprawdę niewiarygodna historia przedsiębiorczej, zdolnej i zaradnej dziewczyny, która lepiej znana jest za granicą, niż w swojej ojczyźnie.

(1) Hanna Milewska, Tekla Bądarzewska - Artystko-amatorka, HFiM 03/2010.

    
      


WTOREK:  Giovanni Capurro, Eduardo Di Capua - O Sole Mio (1898)

,,O Sole Mio" czy ,,Santa Lucia" znają wszyscy, ale kto wie, skąd w ogóle się wzięły? W 1835 roku w Neapolu w dzielnicy Pedigrotta (od znajdującego się tam kościoła Santa Maria di Piedigrotta) po raz pierwszy odbył się festiwal piosenki, i właśnie tam zrodziła się pieśń neapolitańska (chociaż przyjmuje się też, że wywodzi się z XVIII wiecznej opery buffa). Nie trafiłyby one jednak do repertuaru Elvisa Presley czy Luciano Pavarottiego, gdyby nie przywiezli ich do Ameryki neapolitańscy emigranci. 
,,O Sole Mio" zostało oficjalnie zaprezentowane w 1898 roku, ale zrodziło się w latach 80. XIX na Ukrainie, gdzie występował wówczas Eduardo di Capua, autor muzyki. Ponoć do stworzenia melodii miał go zainspirować zachód słońca nad Morzem Czarnym. Są różne wersje tej pieśni, ale przeważnie śpiewa się ją w języku neapolitańskim, a jej tytuł oznacza dosłownie ,,Moje słońce". Autorzy piosenki zmarli w biedzie, chociaż dziś tantiemy z niej sięgają 150 000 euro rocznie. (1) Kompozytorzy mogliby poczytać za profanację fakt, że producenci Delmy uznali za dobry pomysł wkomponowanie jej do reklamy margaryny z solą. Muszę jednak przyznać, że copwriterzy zrobili robotę - minęło jedenaście lat, a ja dalej pamiętam, że ,,o sole mio, Delmę solę-o (?), bo Delma z solą pyszniejsza jest".

(1) „Słońce moje”, czyli co gra w duszy Neapolitańczyka na blogu Italia by Natalia




ŚRODA: Jacques Offenbach - Piekielny Galop z Orfeusza w piekle/Kankan (1858)

Z kankanem problem jest taki, że myśląc o nim niby mamy na myśli muzykę, niby taniec, i w sumie nikt nie wie, czym on właściwie jest - ale nie martwcie się, już wyjaśniam: kankan to taniec, i to o całkiem ciekawej historii.
Zacznę szybciutko od oprawy muzycznej - melodia, którą  potocznie nazywa się ,,kankanem" to w rzeczywistości ,,Piekielny Galop" - fragment operetki Offenbacha pt. ,,Orfeusz w piekle".
Teraz już o kankanie. Jego historia zaczyna się w dziewiętnastowiecznym Paryżu, i choć tańczono go już w latach 30., to najsilniej kojarzony jest z powstałym pod koniec wieku Mouin Rouge. Przyjęło się, że kankana tańczą cztery kobiety, wywijąc spódnicami i halkami, wyrzucając w międzyczasie nogi w powietrze, podskakując, robiąc gwiazdy i szpagaty. Tak to wygląda dziś. I choć początkowo tańczyli go również mężczyźni, to obecnie jest to taniec niezaprzeczalnie kojarzony z kobietami. 
Kankan we Francji XIX wieku nie mógł nie zyskać sobie opinii tańca frywolnego i skandalicznego - w końcu wymachując sukniami tancerki odsłaniały to i owo. Pokazywanie nóg można było jeszcze przeboleć, ale zarzucanie tyłu spódnicy na głowę i demonstrowanie pośladków? Sodoma! Kontrowersjom nie pomagały również dwie inne sprawy. Po pierwsze, pierwszymi wykonawcami kankana były ponoć prostytutki. Po drugie, kwestia bielizny: tancerki zakładały kontrastujące czarne rajstopy, które jeszcze bardziej przyciągały wzrok do podrygujących nóg. Oprócz tego noszone w tamtych czasach pantalony ponoć... nie miały kroku. 
Kankan może i nie miał zbyt fortunnego startu, ale pod koniec XIX wieku tańczące go dziewczyny mogły zostać gwiazdami z prawdziwego zdarzenia, jak było to w przypadku słynnej La Goulue, nazywanej 
królową Montmartre (,,La Goulue" oznacza ,,żarłok", ,,żarłoczna" - przezwisko wzięło się stąd, że Louise Weber, jak naprawdę nazywała się La Goulue, miała zwyczaj, przechadzając się między stolikami w czasie występu, opróżniać kieliszki klientów). Jednak podobnie jak twórca muzyki do ,,O Sole Mio", i La Goulue nie spotkał szczęśliwy koniec. Zachęcona sukcesami odnoszonymi w ,,Czerwonym Młynie" Weber zdecydowała się na karierę solową. Niestety, jej występy w pojedynkę okazały się porażką. ,,Żarłoczna" usunęła się z życia publicznego, popadła w depresję i znacznie przytyła, zaczęły się również problemy z alkoholem. Skończyła sprzedając zapałki i papierosy na ulicach Paryża. (1)

(1) Tutaj dowiecie się więcej o ,,królowej Montmartre" i Moulin Rouge- O północy w Paryżu, Rare Historical Photos

CZWARTEK:  MUSIC HALL (Hetty King - Ship Ahoy! (All the Nice Girls Love a Sailor))  (1908)

Ważną rolę w kształtowaniu się brytyjskiego przemysłu muzycznego, świata kultury i rozrywki odegrał tzw. MUSIC HALL. Terminem tym można określać zarówno widowiska rozrywkowe, na które składały się piosenki, tańce, skecze, popisy akrobatyczne, jak i budynki, w których te występy się odbywały - były to specjalnie budowane teatry z barami wokół głównej sceny; początkowo zresztą music-halle wystawiano właśnie w pubach. Widowiska te charakteryzowały się często niewybrednym humorem i były popularne wsród środowisk robotniczych. Z czasem zaczęły być wypierane przez kino i radio, by ostatecznie zaniknąć w latach 60. 
W music-hall znalazło się chyba miejsce dla każdego. Byli tam i połykacze ognia, i siłacze, specjaliści od rzucania nożami albo ich połykania, mimowie, pianiści, mimowie... Byli również drag queens i drag kings, a wśród tych ostatnich Hetty King.
Winifred Emms pod pseudonimem Hetty King występowała odkąd skończyła sześć lat. Jej specjalnością było wcielanie się za mężczyznę. Najczęściej występowała w przebraniu elegancika lub grała rolę tzw. ,,principal boy" - w pantomimie jest to postać młodego chłopca, w którego wciela się kobieta w męskim przebraniu. Jej największym hitem była piosenka ,,Ship Ahoy! (All the Nice Girls Love a Sailor)".



PIĄTEK: GOSPEL (Piosenka z filmu Blues Brothers The Old Landmark w wykonaniu Jamesa Brown - 1980; oryginalnie utwór autorstwa W. Herberta Brewstera z 1949) 

Pamiętacie film Blues Brothers z 1980? Fabuła była mniej więcej taka: bracia Elwood i Jake Blues dowiadują się, że jeśli nie znajdzie się 5000 dolarów na utrzymanie sierocinca (którego byli niegdyś wychowankami), zakonnica Mary Stigmata będzie musiała go zamknąć. Błakając się w poszukiwaniach pomysłu, skąd wytrzasnąć te pieniądze, bracia przypadkowo trafiają do kościoła. W nim, podczas nabożeństwa afroamerykanów prowadzonego przez kaznodzieję, w którego wcielił się James Brown, bracia doznają oświecenia - muszą założyć zespół! 
Ta scena to prawdopodobnie najsłynniejsze przedstawienie nabożeństwa ze śpiewem gospel w świecie filmu. Została ona oczywiście nieco podrasowana (nie sądzę, żeby komukolwiek, nawet w ekstazie religijnej, udało się zrobić salto czy szpagat w powietrzu na wysokości kościelnych balkonów), ale wiemy, o co chodzi. 
James Brown karierę rzeczywiście zaczynał od muzyki gospel, ale kojarzy się go przede wszystkim jako wokalistę rhythm'n bluesowego. Arethę Franklin, która również w ten sposób zaczynała, w filmie zobaczycie, ale w scenie, gdy bracia Blues próbują zwerbować jej męża do zespołu, a ona piosenką ,,Think" ostrzega go, żeby tę decyzję sobie dobrze PRZEMYŚLAŁ (,,Think about what you're trying to do to me!")
Na koniec zabawa w etymologię: ,,gospel" pochodzi od słów ,,God Spell", czyli ,,Słowo Boże".

    

SOBOTA: Geroges Bizet - Habanera (aria z opery Carmen) (1875)

Isotnym zjawiskiem, które wniosło swój wkład (aczkolwiek wydaje mi się, że nie tak wielki jak muzyka europejska czy negro spirituals) w kształtowanie się muzyki popularnej  jest muzyka latynoska z dziewiętnastowieczną habanerą (kubański taniec). Najsłynniejsze habanery, La Paloma i El Arreglito, skomponowane przez Sebastiana Iradiera, stały się podstawą takich latynoskich tańców jak mambo, cza-cza czy tango. Co ciekawe, El Arreglito została później nieświadomie wykorzystana przez Bizeta w operze Carmen, w, jak można się domyślić, arii HabaneraNieświadomie, bo Bizet sądził, że El Arreglito to piosenka ludowa. (Nie dziwię mu się - z tą ,,ludowością" są same problemy, bo nikt do końca nie wie co, ona właściwie oznacza i kiedy coś ,,jeszcze" jest ludowe, a ,,już" czyjeś.) 
Co do samej opery autorstwa Bizeta, to jej akcja rozgrywa się w hiszpańskiej Sewilii. Tytułowa Carmen to piękna Cyganka, będąca obiektem pożądania wszystkich mężczyzn w mieście. Bohaterka to prawdziwa femme fatale - rozkochuje w sobie mężczyzn, by następnie bezlitośnie ich porzucić. Pewnego razu trafia jednak na sierżanta Don Jose, który nie może pogodzić się z odrzuceniem przez Carmen. Dla Cyganki historia ta kończy się tragicznie... 


NIEDZIELA: BLUES (John Lee Hooker - Boom Boom) (1961)

Bodajże najistotniejszą cegiełką, jaką afroamerykanie dołożyli do budowy tego, co dziś znamy pod nazwą ,,muzyka rozrywkowa" był blues. Tutaj oddam głos Andrzejowi Schmidtowi:
Blues - to pierwszy rodzaj pieśni indywidualnej czarnego Amerykanina. W społecznościach plantacyjnych, w latach niewoli, Czarni śpiewali wspólnie: hymny, psalmy, spirituals i work songs. Zaśpiewy samotne należały do rzadkości. Były im niepotrzebne. Klęska Południa w Wojnie Domowej przyniosła im wyzwolenie, ale dla większości było ono szokiem i końcem świata, w którym się urodzili i żyli. Plantacje były zrujnowane, trzeba było szukać pracy i domu - żyć w społeczeństwie kompetytywnym. Dla wielu była to rozterka trudna do udźwignięcia i blues był jej odzwierciedleniem w odniesieniu do setek sytuacji i zmartwień, jakie ich spotykały.
Nazwa BLUES jest liczbą mnogą, bo oznacza mnogie troski i zgryzoty. Poprzedzało ją w Anglii wyrażenie ,,blue devils" (smutne diabły), gdyż kolor błękitny był zawsze synonimem smutku. (1)
Przykładem bluesowego hitu będzie Boom Boom Johna Lee Hookera (notabene ta piosenka i sam bluesman również pojawiali się w filmie Blues Brothers). Utwór okazał się wielkim sukcesem, a muzeum Rock and Roll Hall of Fame umieścioło ją na liście 500 piosenek, które ukształtowały rock and roll. A jak właściwie powstało Boom Boom? Otóż Hooker grywał kiedyś w pewnym barze w Detroit. Miał niestety zwyczaj spóźniać się na występy. Kiedy więc wchodził spóźniony do lokalu, barmanka wskazywała na niego i mówiła ,,Boom Boom, you’re late again". A gdy pewnego dnia stwierdziła: ,,Boom boom, I’m gonna shoot you down", Hooker miał już swój hit.

(1) Wacław Panek, Encyklopedia muzyki rozrywkowej, Warszawa 2000, s. 44.


TERAZ WY

Ulubiona scena z Blues Brothers?


Komentarze

Może zaciekawi Cię również:

Moda w latach 1910-1920 [WIELKI WPIS]

Moda w latach 1900 - 1909 [WIELKI WPIS]

Filofun, czyli nostalgia za podstawówką, kabelkowe kurioza i odlotowe teksty z odlotowej książki

Hannah Montana i lata 80. Miley Cyrus - ,,Plastic Hearts" (RECENZJA)

Przegląd albumów (LUTY 2021)