Lady Gaga, The 1975 i Ozzy Osbourne, czyli najlepiej sprzedjące się kasety magnetofonowe w 2020

 


W pierwszej połowie 2020 roku sprzedano 65 tysięcy kaset, przy czym mówimy tu o tendencji wzrostowej. Jeśli dalej będzie się ona utrzymywać, to do końca roku sprzedaż urośnie do ponad 100 tysięcy - ostatni raz tyle kaset sprzedano w 2003 roku (1). O tym, czy możemy liczyć na renesans tego nośnika pisałam TUTAJ. W tym wpisie recenzuję siedem najlepiej sprzedający się kaset w 2020 roku w Wielkieh Brytanii (2). Będzie Lady Gaga, Selena Gomez i... Książę Ciemności.


MIEJSCE PIERWSZE: 5 Seconds of Summer - C A L M (2020)

5SOS to australijski zespół grający muzykę pop/rock, założony w 2011 roku w Sydney. C A L M to ich czwarty album studyjny i nie dziwię się, że zajął pierwsze miejsce w sprzedaży kaset - to popowe cacko. Z trzynastu utworów właściwie tylko trzy uważam za nijakie (Lover Of Mine, Thin White i Kill My Time), reszta to materiał na hity. W większości piosenki są energiczne, album zwalnia tempo tylko na dwa momenty: Lonely Heart i High
Muzycznie jest pop, rock w nawiasie. Jest tam jakaś gitara, jest bas i perkusja, ale jest też dużo elektroniki, przyjemnych i niewymagajacych.
Tematyka: rozterki miłosne, problemy w związku, toksyczna relacja, złamane serce. W Old Me wokalista gratuluje młodszemu sobie wytrwałości w dążeniu do sukcesu, w No Shame wyśmiewa obłudę mediów.
Stylistyka: barwne, krzykliwe teledyski, w których dużo się dzieje. Jest brokat, jest panterka, są nasycone kolory. 
Nie miałam żadnych oczekiwań wobec C A L M, bo też nie byłam do końca pewna, czego się spodziewać. Czwarta płyta australijskiego zespołu to jednak naprawdę porządna propozycja dla fanów popu, która świetnie się na imprezach czy posiadówkach ze znajomymi, ale żebyśmy się dobrze zrozumieli: ta płyta to żadne objawienie. Piosenki sa przyjemne i chwytliwe, ale raczej szybko o nich zapomnicie.
Najlepsze piosenki: Red Desert, Wildflower, Old Me.


MIEJSCE DRUGIE: LADY GAGA Chromatica (2020)

Po spokojniejszym, częściowo akustycznym albumie Joanne z 2016 roku przyszedł czas na absolutnie przebojową Chromaticę. Cały album utrzymany jest w stylu dance, pop-dance, cechuje go mocny bas i rytm, sporo tu też elektroniki. Do tych elektronicznych brzmień dobrze pasuje stylistyka teledysków  - jest postapokaliptycznie, Matrixowo, różowo, tanecznie. Utwory mocno kojarzą się z dyskotekowymi hitami sprzed 10, 20 czy 30 lat. Album jest dodatkowo podzielony na trzy części, oddzielone od siebie instrumentalnymi przerywnikami. 
Teksty są bardzo osobiste, dotyczą takich spraw jak toksyczny związek (Don’t play with me/It just hurts me), potrzeba miłości (All I ever wanted was love), poczucie osamotnienia/niedopasowania do rzeczywistości (My name isn’t Alice/But I’ll keep looking, I’ll keep looking for Wonderland), uzależnienia od alkoholu (,,Rain One Me"), bycie niezależną (,,Free Woman"). 
Debiut Gagi, Fame, był albumem przełomowym, który znacząco wpłynął na dalszy rozwój mainstreamowej muzyki. Chromatica nie jest epokowym osiągnięciem, ale to wciąż kawał dobrej tanecznej muzyki.
Ulubione piosenki: Stupid Love, Rain On Me, Replay


MIEJSCE TRZECIE: The 1975 Notes on a Conditional Form (2020)

Notes on a Conditional Form, czwarty album studyjny angielskiego zespołu The 1975, zebrał dwojakie recenzje. Niektórzy zmieszali go z błotem, inni byli nim zachwyceni, jeszcze inni ocenili go jako średni. Padało określenie ,,niespójny”, ale mi się podobał, więc nazwę go eklektycznym.
Przede wszystkim jest to długi krążek - trwa ponad osiemdziesiąt minut. Różnorodność widać już w brzmieniu, bo mamy tutaj i hardcore w ,,People”, i dużo elektroniki, i gitarę akustyczną, i muzykę symfoniczną i utwory, przy których można wpaść w trans.  Teksty są momentami poetyckie, momentami bardzo bezpośrednie. Album rozpoczyna się przemową Grety Thunberg, w tle delikatna muzyka. Zespół jest właściwie znany z tego, że nie boi się poruszać żadnych tematów. Zaczyna się więc od ekologicznego manifestu, dalej mamy wyznania wokalisty, niegdyś uzależnionego od narkotyków, miłość do Jezusa i osoby tej samej płci, piosenki o miłości, ale nietypowe - wyznanie miłosne wokalisty skierowane do pozostałych członków zespołu. Sporo tu też wirtualnej rzeczywistości, i w tekstach, i w teledyskach. No właśnie, teledyski, bo nie można o nich nie wspomnieć. Oprócz tych bardziej tradycyjnych, w których występują członkowie zespołu, większość klipów to animacje komputerowe, przeważnie bardzo dziwne, miejscami niepokojące (w ,,Having No Head” czy ,,Don’t Worry” naprawdę dała mi się we znaki Dolina Niesamowitości).
Podsumowując, ,,Notes on a Conditional Form” uważam za dobry kawał muzyki, ale wiem, że z pewnością nie każdemu przypadnie on do gustu.
Najlepsze utwory: The Birthday Party, Don’t Worry, If You’re Too Shy


MIEJSCE CZWARTE: Selena Gomez Rare (2020)

Rare to trzeci album solowy Seleny Gomez i właściwie to naprawdę przyjemny krążek, ale jakoś nie potrafię się do niego przekonać.
Rozpoczynajacy płytę Rare jest przebojowy, Ring też chwytliwy, ale za bardzo przypomina mi Havanę Camili Cabello. Vulnerable brzmi jak coś, co mógłby remiksować Kygo. W tekstach Selena rozlicza się ze swoich nieudanych związków, przechodzi drogę, na końcu której przekonuje się o własnej wartości i odżywa.
Najnowsze wydawnictwo Seleny to porządnie zrobiony, sympatyczny i przemyślany popowy album. Kawałki są dobre, ale wydaje mi się też, że dość bezpieczne. Nie jest tak porywający jak Future Nostalgia Duy Lipy, a wokal piosenkarki wydaje mi się wyprany z emocji. Nie mam mu wiele do zarzucenia, ale jakoś nie potrafię w niego uwierzyć.
Najlepsze utwory: Rare, Let Me Get Me, Lose You To Love Me


MIEJSCE PIĄTE: Dua Lipa Future Nostalgia (2020)

Dua Lipa wdarła się szturmem na listy przebojów i nie ma się co dziwić - to najlepszy popowy album 2020 roku. Break My Heart, Physical czy Don’t Start Now słyszał chyba każdy.
Future Nostalgia, podobnie jak Chromatica Lady Gagi, mocno nawiązuje do stylistyki poprzednich dekad, choć chwilami nie są to już luźne nawiązania, a retro z krwi i kości, żywcem wyciągnięte z przeszłości. Przez Break My Heart przewija się melodia gitary z hitu INXS Need You Tonight (1987); w Love Again wykorzystano trąbkę z My Woman Ala Bowlly’ego (1932), a Physical to nawiązanie do piosenki Olivii Newton-John z 1981 o tym samym tytule. Tekstowo dośc typowo: miłość, związki. W dwóch piosenkach Dua podejmuje jednak również tematy, będące pokłosiem akcji #metoo. Pojawia się motyw pozycji kobiet w branży muzycznej (Future Nostalgia - I know you ain’t used to a female alpha) czy kwestii ról społecznych i tego, czego oczekuje się od mężczyzn, a czego od kobiet (Boys will be boys).
Najlepsze piosenki: Levitating, Don’t Start Now, Future Nostalgia.


MIEJSCE SZÓSTE: Louis Tomlinson Walls (2020)

Walls to pierwszy album studyjny Louisa Tomlinsona, członka zawieszonego na ten moment boysbandu One Direction. Album przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby, choć ma swoje momenty. Najbardziej przebojowy singiel to tytułowe Walls, choć i tak nie jest to hit na miarę Watermelon Sugar autorstwa kolegi po fachu. Naprawdę podobał mi się za to finalny utwór Only The Brave - jest krótki i skromny, ale wybija się dla mnie brzmieniowo na tle płyty i stanowi naprawdę ciekawe zakończenie. Nieironicznie doceniam również postawę iszczerość Tomlinsona, który przyznaje w Too Young: Singing something pop-y on the same four chords/Used to worry 'bout it, but I don’t no more/yeah.
Najlepsze piosenki: Only The Brave, Walls, Don’t Let It Break Your Heart


MIEJSCE SIÓDME: Ozzy Osbourne Ordinary Man (2020)

Prawie siedemdziesięciodwuletni Książę Ciemności powraca z kolejnym albumem solowym, zatytułowanym Ordinary Man. Ozzy może i ma się za ,,zwyczajnego gościa", ale płytę nagrać potrafi.
Na krążku znajdziecie jedenaście utworów utrzymanych tradycyjnie dla Ozzy’ego w stylu hard rock/heavy metal, chociaż nie obyło się bez zaskoczeń. It’s A Raid powstało we współpracy z Post Malone’em, a ostatni utwór, Take What You Want to właściwie piosenka Malone’a z gościnnym udziałem Osbourne’a i Travisa Scotta. Nad całością w ogóle pracowała gwiazdorska obsada: współautorami niemal wszystkich pozycji na albumie są Chad Smith, czyli perkusista Red Hot Chilli Peppers i Duff McKagan, basista Guns ‘N Roses, swój udział w niektórych piosenkach mieli też Slash, kompan McKagana z zespołu czy Tom Morello, gitarzysta Rage Against The Machine i Audioslave, co zaowocowało muzycznie naprawdę dobrym i przebojowym albumem. Nie jest on idealny, perełki w rodzaju Holy For Tonight czy wzruszającego Ordinary Man (nagranego z Eltonem Johnem) rekompensują braki. No i trzeba przyznać, że chórki na tym albumie to złoto.
Osbourne rozlicza się tutaj z przeszłością i przygotowuje na nieuchronne. Jak na Księcia Ciemności przystało jest mowa o piekle, które na niego czeka, a w Eat Me wspomina słynny incydent z nietoperzem. Przede wszystkim jednak muzyk podsumowuje swoje życie: problemy z narkotykami, ból, który sprawił innym (Yes, I've been a bad guy [...] I've made momma cry); w Under The Grave dziękuję żonie Sharon za trwanie przy nim. Momentami jest bardzo przygnębiająco: Today I woke up and I hate myself/Death doesn't answer when I cry for help. W przejmującym Ordinary Man prosi o to, żeby go nie zapomniano i przyznaje: the truth is I don't wanna die an ordinary man - o to jednak z pewnością nie musi się martwić.
Najlepsze piosenki: Goodbye, Holy For Tonight, Ordinary Man.


Okładki: Empik.com

TERAZ WY
Słuchaliście któregoś z tych albumów? Co o nich sądzicie? I czy ktoś jeszcze używa kaset?




Komentarze

Może zaciekawi Cię również:

Moda w latach 1910-1920 [WIELKI WPIS]

Moda w latach 1900 - 1909 [WIELKI WPIS]

Filofun, czyli nostalgia za podstawówką, kabelkowe kurioza i odlotowe teksty z odlotowej książki

Hannah Montana i lata 80. Miley Cyrus - ,,Plastic Hearts" (RECENZJA)

Przegląd albumów (LUTY 2021)