Fleet Foxes ,,Shore" - RECENZJA ALBUMU
Fleet Foxes ,,Shore" - recenzja albumu
Fleet Foxes ,,Shore" - RECENZJA ALBUMU
,,Shore" pod wieloma względami różni się od swoich poprzedników. Zawiera więcej piosenek, bo aż piętnaście. Po raz pierwszy zespoł zaprosił na swój album innych wokalistów (Uwade Khere w ,,Wading in Waist-High Water", Tim Bernardes ,,Going-to-the-Sun-Road"). Frontman zespołu, Robin Pecknold, niemal zawsze sam pisał wszystkie utwory. Tym razem ze względu na Covid-19 pozostali członkowie grupy nie uczestniczyli nawet w nagraniach utworów na ,,Shore", co czyni z tego albumu niemalże projekt solowy Robina.
Płyta wypada łagodniej w porównaniu do dwóch poprzednich albumów; mniej tu dramatycznych, niespokojnych utworów - wyjątek stanowi ,,Quiet Air/Gioia". Piosenki są bardziej kojące, wyciszające, lżejsze, odniosłam też wrażnie, że może nieco bardziej popowe, czy po prostu standardowe, ze względu na częściej niż na ,,Helplessness..." pojawiający się wyrazisty rytm perkusji i jego brzemienie.
Spośród wszystkich utworów najciekawiej prezentują się ,,Wading in Waist-High Water", ,,Sunblind", ,,Can I Believe You", ,,Young Man's Game" ,,Featherweight", ,,Going-to-the-Sun-Road". Pierwszy z wymienionych utworów wyróżnia niski, ale łagodny głos Khere; to również bardzo obiecujące otwarcie całego albumu. W ,,Sunblind" Robin składa hołd przedwcześnie zmarłym muzykom, nie mogącym wykorzystać w pełni swego talentu. ,,Can I Believe You" i ,,Young Man's Game" to świetne, chwytliwe numery. Moim faworytem jest jednak ,,Featherweight" z pięknym refrenem i słowami, które, mam nadzieję, będzie można zaśpiewać w przyszłym roku: ,,May the last long year be forgiven/All that war left within it". ,,Going-to-the-Sun-Road" to ciekawy utwór ze zwrotką Bernardesa po portugalsku oraz niesamowitymi intro i outro na dęciakach.
Sam album, ale również otoczka wokół niego przywodzi mi na myśl album Taylor Swift ,,folklore" (który recenzowałam TU). W obu przypadkach nowa płyta została wydana niemal niespodziewanie (chociaż nie można powiedzieć, że w przypadku ,,Shore" przypadkowo; album zadebiutował na YT dokładnie w momencie równonocy jesiennej). Swift i Foxi mieli też podobny pomysł na swoje teledyski. W obu przypadkach są to ,,lyrics videos", które w dodatku wyglądają bardzo podobnie: zapętlony filmik ukazujący drzewa, strumienie, niebo... W końcu żadna z płyt nie jest zbiorem radiowych hitów i trzeba dać im nieco czasu, żeby mogły, jak to się mówi po angielsku, ,,grow on you".
PODSUMOWANIE
Podsumowując, płyta jest naprawdę dobra. Stawiam ją wyżej niż ,,Crack-Up", ale niżej niż ,,Helplessness Blues". ,,Shore" na pewno różni się od swoich poprzedników i ze wszystkich albumów Fleet Foxes (nie wliczając epki-debiutu ,,The Fleet Foxes") chyba najmniej czerpie z charakterystycznego stylu zespołu, idąc momentami bardziej w ,,indie", niż w ,,folk".
TERAZ WY
A co wy sądzicie o ,,Shore''? Jaka jest wasza ulubiona płyta Fleet Foxes?
Zdjęcie okładki przed obróbką: pitchfork.com
Komentarze
Prześlij komentarz