Stało się tradycją, że Taco Hemingway co roku w wakacje wypuszcza nową płytę. W te wakacje fanów rapera spotkała niespodzianka: dwie jednocześnie wydane albumy, połączone konceptem rozdwojonej Polski, którą z jednej strony ciągnie w stronę wymarzonego Zachodu, ale jednocześnie nie jest w stanie uporać się sama ze sobą; która z jednej strony chciałaby być ,,Europą", ale wciąż jest ,,Jarmarkiem". Pomysł sam w sobie intrygujący. Czy Hemingway'owi udało się sprostać własnemu projektowi?
JARMARK
Pierwszy do sieci trafił ,,Jarmark", który nie tylko razem z ,,Europą" tworzy koncept, ale już on sam może być chyba nazywany albumem koncepcyjnym. Wszystkie utwory spina tematyka, czyli krytyka Polski, m.in. Kościoła, influencerów, polityków. Oprócz tego album łączą trzy ,,Łańcuchy" - utwory, które odsłuchane jeden po drugim tworzą opowieść o tym, jak przekazujemy sobie na co dzień nienawiść, czy to pod postacią małych złośliwości, czy ksenofobii. To dobre kawałki, bo Taco jak chyba żaden inny raper potrafi snuć opowieści o życiu małych ludzi w wielkim mieście, choć muszę przyznać, że pod tym względem ,,Jarmark" ustępuje debiutowi rapera.
Na albumie mamy wielu gości: Artur Rojek, CatchUp, Gruby Mielzky, Kacha z Coals. Były frontman Myslowitz śpiewa końcowe fragmenty w ,,Łańcuchach" i jego teksty w połączeniu z deliktanym głosem są świetnym i przejmującym zakończeniem każdego z nich. CatchUp wspiera Taco w przebojowy ,,Nie Mam Czasu". Najlepszym kawałkiem jest jednak bez wątpienia ,,1990s Utopia", podzielona na akty, ze świetnymi partiami Kachy oraz niesamowitą i smutną aurą. Co do ,,Influenzy" z Mielzkym... momentami bywa błyskotliwie (W '68 na stadione płonął Siwiec./Ironicznie pokazało mi dokąd to idzie,/gdy dziewczyna z tym nazwiskiem gwiazdą Euro), momentami nawijka rapera wprawia w, delikatnie mówiąc, konsternacje (Siedzę na ławce i se wdupiam makowiec). Sam Taco wybił się świetnymi tekstami, a te na ,,Jarmarku" są przeciętne. Może to kwestia tematyki. Pisanie o aktualnych i szeroko komentowanych problemach wiąże się z ryzykiem wpadnięcia w banał, i to niestety ma miejsce (Proboszcz ciągle woził się w nowej furze). Na ,,Trójkącie Warszawskim" pełno nieoczywistych metafor i skojarzeń, tutaj raczej nic nie zaskakuje. Jest moralizatorstwo. To jednak nie tak, że Hemingway całkiem wypadł z formy; zawsze umiał bawić się słowami i skojarzeniami, co widać na przykładzie tytułu tracka ,,Influenza", w którym wyśmiewa influencerów. ,,W.N.P" doceniam za nieoczywistą tematykę. Taco rapuje tutaj o tym, że ,,wychowała go pornografia" i piętnuje nierealne oczekiwania mężczyzn wobec kobiet - dobrze, ale szkoda, że puentuje to wersem Możesz wy- ją mocno, wierz mi, wciąż okazując jej respekt/Nie bój się, że to niemęskie, wierz mi, przestań, takie myślenie to bezsens.
Najlepsze piosenki: 1990s Utopia; Nie Mam Czasu; Łańcuch I, II, III
EUROPA
Noc. Autostrada. Jadący samotnie mężczyzna wyjeżdża z Polski do Europy. Co jakiś czas dodaje wpisy do dziennika pokładowego: godzina, pogoda, stan baku. Niepokoi go migająca na desce rozdzielczej konrolka, której nie rozpoznaje. Mijają kilometry i godziny, kierowca ma zwidy - wydaje mu się, że nie jest sam. Podczas kwarantanny tęsknił za Europą, teraz jej nie poznaje, chociaż, jak mówi, chyba nic się nie zmieniło. Bierze autostopowiczów z Polski, ci opowiadają mu o narkotykach i przemocy. Mężczyzna odpowiada, że w Europie widział to samo - zagubiona młodzież. Ostatni wpis do dziennika. Kierowcy udaje się rozszyfrować kontrolkę - to jego twarz ,,wykręcona w stresie. Kontrolka nie gaśnie nawet, gdy wyłącza silnik". Narrator wysiada z samochodu, podpala go. Czuje spokój. Bez odbioru.
Tak mniej więcej wygląda narracja na ,,Europie". Wpisy z dziennika pokładowego układają się w całość, z której wyłania się portret człowieka zestresowanego, zmęczonego, który zaniedbał bliskich i swoją rodzinę. Pomysł, ponownie, świetny, ale z tym że po drodze coś poszło nie tak. Robi się monotematycznie, gdy po raz słyszy się o tym, że kiedyś brał narkotyki, ale teraz jest już czysty, czy jak bardzo męczą go sława i rozpoznawalnosć. Mam wrażenie, że liczne wtrącenia z angielskiego to pójście na tekstową łatwiznę, a przecież Taco potrafi pisać znakomite teksty w całości po polsku! Wybijają się na dość przebojowe ,,Grand Prix" i ,,Michael Essien". W ,,Nie Ufam Sobie Sam" podobało mi się instrumentalne outro, w ,,Ortalionie" - saksofon. W ,,WWA Nie Berlin" mamy gościnny udział Szpaku i jest to pewne urozmaicenie, bo raper który trochę krzyczy, trochę szepcze, trochę śpiewa, a trochę rapuje, ale niestety sepleni (,,DUZA pasja...", ,,Mam nadzieję, ZE..."). Pod koniec jest lepiej. ,,Na Paryskie Ghetto Pada Deszcz" brzmi świetne, na plus jest zwrotka Borucciego, cześciowo zarapowana po niderlandzku. Ciekawym utworem jest sześciominutowy finał albumu, czyli ,,Toskania Outro" - szczery trzyczęściowy track, w którym Taco przyznaje, że po prostu miał farta i oddaje hołd artystom, którym się nie poszczęściło; wyznaje, że jest wdzięczny swoim fanom, ale już ma dość spotykania się z nimi; krytykuje przemysł muzyczny w Polsce i kończy: Gadam z emigracją, każdy stawia sprawdę jasno./Mówią, że kochają, ale wracać tam nie warto.
Najlepsze piosenki: Na Paryskie Ghetto Pada Deszcz, Toskania Outro
PODSUMOWANIE
A czy warto wracać do ,,Jarmarku" i ,,Europy"? Czemu nie - choćby po to, żeby obserwować ewolucję jedego z najważniejszych obecnie polskich raperów. Żaden z albumów dorównuje jednak świetnemu pod względem tekstów ,,Trójkątowi Warszawskiemu" czy przebojowej ,,Pocztówce" z poprzedniego roku.
Z tekstów wyłania się obraz artysty zmęczonego otaczającą go rzeczywistością, a zwłaszcza sławą, któremu nie przynosi już radości pisanie tekstów - sam zresztą sam przyznaje: Szczerze mówiąc mam już dosyć siebie sam. Chyba chciałbym być kimś więcej. Pisać powieść lub testament... Wszystko byle nie te pierdolone wiersze, wiesz? oraz Kiedyś rapy to mnie wzruszały do łez./Co się stało z nimi? Co się stało ze mną?/Jestem stary, baby....
Komentarze
Prześlij komentarz