RECENZJA KSIĄŻKI - ,,Davie Bowie. Starman. Człowiek, który spadł na ziemię" (Paul Trynka, wyd. I, 2013)


RECENZJA KSIĄŻKI - Davie Bowie. Starman. Człowiek, który spadł na ziemię (Paul Trynka)


Syn, brat, ojciec, mąż, kochanek, rozwodnik. Piosenkarz, malarz, aktor, tancerz, kompozytor, muzyk. Wizjoner - naśladowca, przyjaciel - pracodawca, artysta - biznesmen, fan - idol. Wyrachowany - filantrop, tajemniczy - celebryta. Davie - Jones. David - Bowie. Starman.
,,David Bowie" to bardzo pojemne pojęcie. Obejmuje jakieś pięćdziesiąt lat historii muzyki, przegląd gatunków muzycznych i nieustannie kreującego siebie na nowo człowieka. 

Przykład jednej z metamorfoz Bowiego - i to ze strony na stronę ;)

Biografię David Bowiego autorstwa Paula Trynki dostałam na urodziny już ładne parę lat temu, nigdy nie potrafiłam zabrać się za lekturę - pewnie dlatego, że o Bowiem słyszałam, ale go nie słuchałam. W końcu jednak sięgnęłam po tę niemal zapomnianą w mojej biblioteczce książkę - i nie żałuję.

ZALETY

David Bowie. Starman. Człowiek, który spadł na ziemię to kawał porządnego dziennikarstwa muzycznego; The New York Times określił zresztą tę biografię mianem niemal totalnej. 
Starman składa się z prologu oraz dwudziestu dwóch rozdziałów, które dodatkowo podzielono na dwie części. Pewnie zastanawiacie się, jak dokonano podziału - już wyjaśniam. Druga część rozpoczyna się słowami: 

Czterodniowa idylla Davida Bowiego z Avą Cherry w Nowym Jorku zapoczątkowała nową fazę w jego życiu - etap, w którym był otoczony przez ludzi chcących wykorzystać go do własnych celów; pracownicy i podwładni dyktowali mu każdy krok, a światowe media wtykały nos w każdy aspekt jego życia.
Zanim jednak dojdziemy do tego etapu życia Bowiego, a nawet jeszcze zanim zaczniemy zagłębiać się w cześć pierwszą, czytamy słowo wstępne autorstwa tłumaczki, Agnieszki Wojtowicz-Jach. We wstępie pani Agnieszka zwięźle prezentuje osobę artysty oraz przytacza wypowiedzi Piotra Metza i Muńka Staszczyka, które rzucają nieco światła na to, jak odbierano Bowiego w Polsce; panowie wypowiadają się również na temat ostatniej (na moment wydania książki) płyty piosenkarza, The Next Day.

Publikacja ta jest naprawdę potężna. Na 485 stronach autor przedstawia (niemal - do tego wrócę na końcu) całą historię losów Starmana oraz recenzje jego płyt.
Trynka prezentuje różne aspekty życia i kariery Bowiego - związki prywatne (relacje z rodzicami, chorym psychicznie bratem, oskarżającą go o porzucenie rodziny ciotką) i życie zawodowe. Dokładnie wiemy, gdzie, kiedy i jak nagrywał muzyk swoje kolejny albumy, jak wyglądały trasy koncertowe i występy w telewizji, poznajemy jego karierę aktorską. Nie za wiele (mogłoby być więcej), ale jednak nieco miejsca dziennikarz poświęca na analizę zmieniającego się wizerunku Davida - od londyńskiego modsa, przez czerwonowłosego kosmitę, po blond celebrytę. 
Dużo mówi się tu o machinie przemysłu muzycznego. Poznajemy menedżerów Davida. Wśród nich szczególnie zapada w pamięć Tony Defries, brutalny negocjator, który mocno popchnął naprzód karierę swojego podopiecznego, ale również doprowadził go na skraj załamania. Nie zdradzę szczegółów, ale dość powiedzieć, że sprawa ciągnęła się latami i przetoczyły się przez nią hasła: ,,narkotyki", ,,kradzież przeszłości", ,,obligacje Bowiego".
Wnikamy w końcu niemalże w psychikę muzyka, obserwując jego wzloty i upadki, widząc, jak zmieniała się jego pozycja w szołbiznesie, oraz on sam.
W biografii pojawia się korowód osób, słuszną więc decyzją było podsumownie ich losów w finalnym rozdziale. Takie zakończenie zamyka całą historię, a my nie czujemy niedosytu jak po ostatnim sezonie ,,Gry o tron".

Co szalenie istonie, Trynka nie idealizuje Bowiego. Przytacza opinie osób, które go nienawdziły, ale również słowa tych, którzy go uwielbiali. Wskazuje na jego pozytywne cechy, jak młodzieńczy entuzjazm, czy zdolność wydobywania ze współpracujących z nim muzyków tego, co najlepsze, ale nie boi się określić go epitetami ,zimny", ,,wyrachowany", ,,narcyz".

Podkreślam, że recenzowane przeze mnie wydanie to wydanie PIERWSZE, które na polskim rynku ukazało się w 2013 roku. Jest to o tyle ważne, że z perspektywy czasu wiemy, że David Bowie zmarł trzy lata później, na początku 2016. Surrealistycznie i smutno brzmi więc jedno z końcowych zdań: 

Pozostaje nam niepewność tej ulotnej alchemii. Czy człowiek, który tyle razy się zmieniał, zdoła dokonać tego ponownie? 

Zastanawiam się, jak wyglądała by ta książka, gdyby Trynka odłożył publikację na parę lat. Czy to zmieniłoby jego postrzeganie Bowiego? Czy byłby łagodniejszy w niektórych stwierdzeniach? Jakie miałby zdanie na temat ostatniego, wydanego dwa dni przed śmiercią Davida albumu, Blackstar?

WADY

Teraz niestety czas na pewne niedociągnięcia.

Dla mnie ogromną wadą tej biografii jest BRAK INDEKSU. Ta książka liczy sobie niemal 500 stron i przewija się przez nią masa ludzi. Niebecność spisu sprawia, że ciężko wyszukać w niej informację o kimś konkretnym i pozostaje zdać się na własną pamięć. Załóżmy przykładowo, że pod koniec biografii pojawia się postać, której nie znamy, a w przypisie nie jest wyjaśnione, kto to. Wydaje nam się, że ta osoba mogła pojawić się już wcześniej - ale właśnie - nie mamy jak tego sprawdzić bez indeksu.

Przykład nieudanego wyboru zdjęć do biografii Bowiego.
Kolejna sprawa. Książka została wydana w taki sposób, że co kilkadziesiąt stron z tekstem pojawia się
błyszcząca wkładka z kolorowymi zdjęciami i podpisami. Wiadomo zatem, że miejsca jest mało i trzeba starannie wyselekcjonować fotografie, dlatego też bardzo zdziwił mnie wybór jednej z nich (zob. zdjęcie obok), która wyraźnie odstaje od innych, jest rozmazana, prawie nic na niej nie widać i w dodatku zajmuje całą stronę. Do pozostałych zdjęć nie mam zastrzeżeń. (Pozostając w temacie warstwy wizualnej publikacji, to szkoda, że nie zamieszczono w niej, choćby czarno-białych, reprodukcji okładek płyt. Doskwiera zwłaszcza wtedy, gdy czyta się o oprawie albumów, ale jej nie widzi).

To właściwie nie jest wada, ale dla mnie byłoby świetnie, gdyby Trynka bardziej wprowadzał w klimat zmieniających się epok, lat, dawał więcej informacji o ówczesnej sytuacji w świecie muzyki i przemysłu rozrywkowego; zdaję sobie jednak sprawę, że nie był to kluczowy element tej publikacji. Tym, na czym Trynka zdecydowanie jednak nie powinien był oszczędzać, jest historia piosenek. Dzienikarz skupił się na muzycznej i kompozytorskiej stronie utworów, zabrakło jednak analizy i  interpretacji tekstu.

Na koniec drobiazg: na stronie 468 pojawia się błąd w datach. Autor o albumie ,,David Livie" pisze: ,,czas nagrania: 8-12 lipca 1975, opublikowana: październik 1974" (powinno być: ,,8-12 lipca 1974" - chyba, że David Bowie potrafił zaginać czasoprzestrzeń).


PODSUMOWANIE

Reasumując, biografię uważam za bardzo dobrą. To obszerne źródło wiedzy o jednym z najważniejszych artystów XX wieku, ukazujące go naprawdę z wielu stron. Odczuwalną wadą publikacji jest natomiast brak indeksu osób, chociaż nie wszystkim może on dać się we znaki. Dla mnie zabrakło również głębszej analizy tekstów najwiażniejszych piosenek Bowiego.


Omawiana książka to:
Paul Trynka, David Bowie. Starman. Człowiek, który spadł na ziemię, wydawnictwo Sine Qua Non, tłumaczenie Agnieszka Wojtowicz-Jach, 2013, wyd. I

Komentarze

Może zaciekawi Cię również:

Moda w latach 1910-1920 [WIELKI WPIS]

Moda w latach 1900 - 1909 [WIELKI WPIS]

Filofun, czyli nostalgia za podstawówką, kabelkowe kurioza i odlotowe teksty z odlotowej książki

Hannah Montana i lata 80. Miley Cyrus - ,,Plastic Hearts" (RECENZJA)

Przegląd albumów (LUTY 2021)