Fenomen Lo-Fi Hip-Hop
Fenomen Lo-Fi Hip-Hop
Zdawałoby się, że muzyka, która z zamierzenia ma być anty-mainstreamowa i z góry zakłada gorszą jakość dźwięku nie ma szans na światową popularność. Mimo to codziennie w streamach lo-fi hip hop uczestniczy przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, a samych transmisji na żywo w tym samym czasie jest około stu. Jak zmieniało się znaczenie słowa ,,lo-fi” i co reprezentuje ono obecnie? Kto przyczynił się do jego powstania? I co ma z tym wspólnego anime?
DEFINICJA LO-FI
Jestem chyba już na zawsze skazana na grzebanie w terminologicznych meandrach (ostatnio próbowałam określić czym jest muzyka popularna, ludowa a poważna i czym właściwie się różnią - KLIK), dzisiaj przychodzi mi więc wnikać w znaczenie słowa ,,lo-fi". I choć roztrząsanie zawiłości nomenklatury bywa uciążliwe, jest też przydatne dla uporządkowania swojej wiedzy, okazuje się bowiem, że termin ,,lo-fi" sięga lat 50., a znaczenie tego słowa zmieniało się na przestrzeni dekad.
Najpierw krótka definicja. Słowo lo-fi w swoim pierwotnym znaczeniu to przymiotnik, skrót od low-fidelity oznaczającego niską wierność, czyli niską jakość dźwięku; przeciwieństwem lo-fi jest hi-fi, tożsame z wysoką jakością.
W szerszym znaczeniu lo-fi to rodzaj muzyki popularnej. Cechuje się niską jakością dźwięku (zakłócenia, szumy, trzaski...), która wynika z faktu, że muzyka ta nagrywana jest w duchu idei ,,zrób-to-sam” przez amatorów na amatorskim sprzęcie; jednak zarówno twórcom, jak i fanom ta ,,surowość” brzmienia odpowiada. (1) W przeciwieństwie do profesjonalistów nagrywających swoją muzykę w przeznaczonych do tego specjalistycznych studiach, twórcy lo-fi tworzą muzykę ,,w domu”, stąd określenie bedroom musicians i bedroom production.
Podsumowując, trzy cechy charakterystyczne lo-fi to:
- nie najlepsza jakość dźwięku,
- home-recording (nagrywanie w domu, nie w profesjonalnym studio),
- amatorstwo/prostota. (2)
Termin ,,lo-fi” w tym znaczeniu pojawiał się w amerykańskiej prasie już w latach 50. i był określeniem pejoratywnym - tylko ale do pewnego stopnia, bo już wtedy kojarzył się on z autentycznością. (3) Tak więc słowo to dotyczyło po prostu jakości nagrań i nie kryła się za nim jakaś ideologia czy prąd; było tylko przymiotnikiem, nie rzeczownikiem. Tak, w wielkim uproszczeniu, miały się sprawy do lat 80.
Tascam Portastudio |
Momentem, który sprawił, że termin i konotacje słowa ,,lo-fi” zaczęto łączyć z nagrywanymi w domu kasetami była audycja radiowa prowadzona przez Billa Bergera w niezależnej radiostacji WFMU, zatytułowana Low-Fi. W jesiennym wydaniu radiowego czasopisma LCD z roku 1986 pojawia się opis wspomnianej edycji: ,,trzydzieści minut domowych nagrań wyprodukowanych na niedrogim sprzęcie. Techniczny prymitywizm i błyskotliwość”. Właśnie tak rozumiano lo-fi pod koniec lat 80. (4)
EWOLUCJA LO-FI
Lata 60., 70. i 80.
Phonography (1974) pierwszy oficjalny album Moore'a, wydany przez jego własną ,,wytwórnię", Vital Records |
Na portalu AllMusic przeczytamy: ,,historia rock 'n' rolla to historia nagrań powstających szybko i tanio, często na sprzęcie niższych standardów. W tym sensie najwcześniejsze rock&rollowe kawałki, większość rocka garażowego lat 60. oraz spora część punk rocka późnych lat 70. może zostać zakwalifikowana jako lo-fi. Jednakże termin ten zaczął odnosić się do undergroundowych muzyków indie rocka, nagrywających swój materiał na magnetofonach czterośladowych”. Takiemu rozumieniu lo-fi wtóruje dziennikarz muzyczny Anthony Carew na stronie LiveAbout: ,,Lo-fi stało się przedłużeniem punk-rockowego ducha, wyzwalającą metodą pracy dla tych, którzy nie mieli pieniędzy, żeby wsiąknąć w profesjonalne nagrania. Lo-fi to DIY w swojej najlepszej formie”. Nagrania lo-fi na kasetach największą popularnością cieszyły się wśród punków i hip-hopowców oraz na scenie indie i hardcore. (5).
Lata ‘90.
Rok 1991 to przełomowy album Nirvany Nevermind, powieść Douglasa Copelanda Pokolenie X oraz film Richarda Linklatera Slacker - dzięki tym trzem tworom kultura alternatywnej młodzieży amerykańskiej zostaje wyciągnięta z podziemia i wciągnięta przez popkulturę. Lo-fi, będące stylem muzyki niezależnej, dystansuje się jednak od tej komercjalizującej się sceny indie.
Lo-fi lat 90. to kwintesencja niezależności i nonszalancji pokolenia X, ten bardziej ambitny odłam alternative music.
Słowo ,,lo-fi" staje się rzeczownikiem ze wszystkimi towarzyszącymi mu w owym czasie asocjacjami. (6)
Pink o albumie The Doldrums: ,,Nie ma absolutnie żadnego potencjału komercyjnego. Stworzyłem najsmutniejszy album, jaki mogłem, negatywny nie tylko emocjonalnie, aile i estetycznie" (The Guardian) |
Lata ‘00.
Sprawa zmienia się z końcem lat 90. Lo-fi na powrót zaczyna symbolizować jedynie nagrania osłabej jakości dźwięku, z naciskiem na home-recording. Traci na sile i popularności, niemal pogrąża się w odmętach muzyki niezależnej, aż do pojawienia niejakiego Ariela Pinka i jego oficjalnego debiutu, The Doldrums.
Pink zapoczątkował nową fazę w historii lo-fi. Jego twórczość zalicza się do gatunku hypnagogic pop, czerpiącego z muzyki lat 70., i 80., nastawionego na wywołanie u słuchacza uczucia nostalgii i przywołania wspomnień z dzieciństwa. Dla uzyskania takiego efektu do nagrywania muzyki chętnie używa się analogowego sprzętu.
LO-FI HIP HOP - co to i skąd się wzięło?
Nareszcie przyszedł czas na to, o czym myślą wszyscy, gdy słyszą hasło ,,lo-fi”: LO-Fi HIP HOP.
Z hip-hopu są tutaj sample i beat. Z lo-fi, jakie znamy z poprzednich dekad, pozostały takie elementy, jak alternatywność - autorzy piosenek lo-fi nie nastawiają na sukces radiowy; stylizacja na brzmienie retro i imitowanie niskiej jakości nagrań (szumy, odgłosy np. rozmów, trzaski); prostota - piosenki są proste i krótkie, ich długość najczęściej nie przekracza trzech minut, często nawet dwóch; home-recording; nostalgia.
Kiedy zaczęło się lo-fi hop-hop? Tutaj należy wskazać rok 2011 - YouTube umożliwił wówczas prowadzenie transmisji na żywo, a w 2013 nieco spuszcił z tonu, luzując ograniczenia i zezwalając na transmisje na żywo kanałom, które zebrały już 100 subskrybcji - bez tego streamy lofi nie mogłyby zaistnieć. Stopniowo zyskiwały one na popularności, a w czasie covidowej kwarantanny stały się jeszcze bardziej okupowane. Ojcem chrzestnym lo-fi hip-hop nazywa amerykańskiego rapera, działającego pod pseudonimem J Dilla. Nie należy jednak bagatelizować znaczenia twórcy znanego jako Nujabes.
Nujabes, a właściwie Seba Jun to japoński producent muzyczny. Jazzowe brzmienia, użycie sampli oraz prostota produkcji sprawiły, że uznaje się go za prekursora lo-fi hip-hopu. Nujabes współtworzył muzykę do kultowego anime Samurai Champloo, w którym Japonia epoki Edo łączy się z hip-hopem. Właśnie ten serial zainspirował wiele dzieciaków do spróbowania swoich sił w lo-fi.
Nujabes, a właściwie Seba Jun to japoński producent muzyczny. Jazzowe brzmienia, użycie sampli oraz prostota produkcji sprawiły, że uznaje się go za prekursora lo-fi hip-hopu. Nujabes współtworzył muzykę do kultowego anime Samurai Champloo, w którym Japonia epoki Edo łączy się z hip-hopem. Właśnie ten serial zainspirował wiele dzieciaków do spróbowania swoich sił w lo-fi.
PO CO?
Lo-fi hip-hop, czyli muzyka do relaksowania się/nauki. Bez teksów, można więc spokojnie czytać sobie o amebach czy obliczać cosinusy bez obawy, że słowa piosenki będą nas rozpraszać. Lo-fi można z powodzeniem używać w charakterze work music, bo świetnie pozwala się skoncentrować. Nie wywołuje uczyć zanadto negatywnych, ale też zbyt pozytywnych. Wolne tempo, ciepłe, nieagresywne brzmienie, często wkomponowane odgłosy odległych rozmów, delikatne szumy, zapętlone jazzowe sample, jednostajny beat. Łatwo się przy tej muzyce zrelaksować (często pada określenie ,,chill-out music” czy ,,chillpop”), bo od słuchacza niczego się tutaj nie wymaga. Można właściwie zapomnieć, że coś tam w ogóle gra sobie w tle. Muzyce tej często towarzyszy nastrój melancholii, nostalgii, smutku, a jednak topczaty przy streamach pełne są wiadomości ,,hello from russia”, ,,Nice meeting u”, ,,Good morning!”, ,,<3” czy ,,if you are reading this, i wish you a great day”.
Muzyka lo-fi jest zatem narzędziem, jednak nie ona pierszwa, i pewnie nie ostatnia. Na początku XX wieku francuski kompozytor Erik Satie zaproponował ,,muzykę meblową" (furniture music), czyli taką, którą miało się słyszeć, ale nie słuchać. Muzyka ta miała stanowić tło naszego codziennego życia, stając się poniekąd kolejnym meblem. Można więc uznać ją za odległego przodka omawianego gatunku. Posłuchajcie przykładu poniżej - kompozycje Satiego rzeczywiście są mało inwazyjne, ja dodatkowo widziałabym je jako tło w Simsach:
ESTETYKA LOFI HIP-HOP
To, co uderza, jeśli przyjrzeć się transmisjom lofi hip-hop na YouTube, to powtarzające się schematy. Widzimy dziewczynę, spędzającą samotnie czas w swoim pokoju. Najczęściej czyta, uczy się, gra w gry lub słucha muzyki. Często robi to wszystko wieczorem lub nocą. W większości przypadków grafiki streamów nawiązują do anime, mangi, wyglądu japońskich miast z charakterystycznymi frontami budynków. Kolory - zgaszone, spokojne, stonowane. Dlaczego właśnie tak?
Wydaje mi się, że taka estetyka ma pogłębić uczucie spokoju, jakie wywołuje już sama muzyka lofi. Animacja na streamach jest zapętlona, więc nie ma tu żadnych niespodzianek. Obrazy nie rażą nas jaskrawymi kolorami, a wręcz relaksują. Piosenki przechodzą jedna w drugą niemal niezauważalnie, tworząc jeden wielki niekończący się strumień. Co do japońskiej estetyki, to podejrzewam, że może wzbudzać uczucie nostalgii i przywoływać miłe wspomnienia dzieciństwa i lat 90., gdy w telewizorach królował Dragon Ball, Naruto, One Piece, Pokemony i bajki studia Ghibli - echa dni, gdy nie wiedzieliśmy, co to stres. Z drugiej strony, takie miejsca jak streamy lofi mogą łączyć weeaboo i otaku, marzących o Japonii, ale nie tej realnej z swoimi zaletami i wadami, ale tej będącej idealnym konstruktem, połączeniem anime, mangi i gier komputerowych, przemieszanych w popkulturowym tyglu.
Streamy lofi to niemalże inna rzeczywistość, istniejąca obok naszego codziennego pośpiechu, radości i zmartwień, sukcesów i porażek, w której wszystko zwalnia, uspokaja i studzi się. Jeśli tak jak dziewczyny z obrazków uczymy się nocą w swoich pokojach, a reszta domowników śpi, możemy czuć się samotnie, ale z drugiej stronie wiemy, że na czacie są tysiące takich jak my. Jeśli czuliśmy smutek lub zdenerwowanie - emocje blakną, słabną, a my wyciszamy się. Jeśli opuścimy stream, w każdym momencie możemy do niego wrócić, bo transmisja trwa nieprzerwanie, zawsze jest ,,teraz”, a możemy być jej częścią. Lofi daje wreszcie poczucie bezpieczeństwa i ulgi, bo niczego od nas nie wymaga.
Na koniec cytat z Oblicz kawaii. Streamy lofi hip-hop może niezupełnie są ,,światem zabawy”, ale enklawą beztroski - zdecydowanie.
Na koniec cytat z Oblicz kawaii. Streamy lofi hip-hop może niezupełnie są ,,światem zabawy”, ale enklawą beztroski - zdecydowanie.
Dość powiedzieć, że według tych autorów kultura z nostalgią zwróciła się w stronę przeszłości i dzieciństwa, które w tak wyidealizowanej formie nigdy wcześniej nie zaistniały. Zabrzmi to niemal jak frazes, jednak nie ulega wątpliwości, że szybkość zachodzących obecnie zmian, jak i współczesne style życia przyczyniają się do podejmowania prób ucieczki czy też szukania chwilowej enklawy w świecie zabawy i beztroski. (7)
TERAZ WY
Czym dla was jest ,,lo-fi”? Czy wiedzieliście, że lo-fi to coś więcej, niż te popularne w ostatnim czasie streamy na YouTube? I czemu, waszym zdaniem, ta ,,muzyka z windy”, jak niektórzy określają lofi hip-hop, zawdzięcza swój sukces?
Komentarze
Prześlij komentarz