Kaijū, czyli parę słów o Godzilli, bombie atomowej i Pokémonach


Agresywna jaszczurka, gigantyczna ćma, trójgłowy smok - nie, to nie atrakcje czarnobylskiego parku zoologicznego. To kaijū, czyli wielkie potwory. Kinematograficzny fenomen, obecny w kinie niemal sto lat, mogący być zarówno najgorszym chłamem, jak i tragiczną alegorią konfliktu nuklearnego.
Kim są kaij
ū? Jak powstała Godzilla? Co łączy ogromne monstra i urocze Pokémony? Jeśli nie znacie odpowiedzi na żadne z tych pytań - zróbcie sobie herbatę, usiądźcie wygodnie i czytajcie dalej.


SPIS TREŚCI

1. Trochę definicji - kaijū, kaijū-eiga, tokusatsu-eiga. Czy wielkie potwory mają coś wspólnego z japońskim folkorem?

2. Historia monster movies: szał na sci-fi w latach 50. i 60., degradacja Godzilli, Rok Kaijū, MonsterVerse

3. ,,Pokémony były co prawda kieszonkowe, ale miały kaijū w swoim DNA" - kaijū jako prekursorzy fenomenu Pikachu i spółki


1. Trochę definicji - kaijū, kaijū eiga, tokusatsu eiga i jak to się ma do japońskiego folkloru.

Kaijū (怪獣), pisane znakami oznaczającymi ,,podejrzany, dziwny, tajemniczy" oraz ,,bestia, (dzikie) zwierzę" to gigantyczne potwory. Samo określenie pochodzi z języka japońskiego i odnosi się do postaci z  japońskich filmów i programów telewizyjnych z gatunków horror i sci-fi, jednak tym mianem zwykło się określać również ogromne stwory spoza Kraju Kwitnącej Wiśni, a więc na przykład King Konga. Kaijū eiga będą zatem określeniem japońskich filmów o wielkich potworach, wpisujących się w szersze zjawisko tokusatsu eiga, czyli japońskich filmów fantastycznych (1). 
Czy kaijū wywodzą się z japońskiego folkloru? Tutaj zdania są podzielone. Michael Dylan Foster, badacz yōkai (japońskich duchów, potworów, fantastycznych istot i ponadnaturalnych zjawisk) twierdzi:

Kaijū niezbyt często, a w zasadzie nawet bardzo rzadko, pojawiają się w lokalnych opowieściach ludowych i legendach. Można je ogólnie zdefiniować jako gigantyczne pod względem rozmiarów stworzenia, mające swój początek nie w ludowych opowieściach, a w źródłach komercyjnych, zwykle filmach. Chociaż więc Godzilla [...] należy do najbardziej rozpoznawalnych na świecie japońskich potworów, nie jest yōkai (2). [podkreślenie moje]

Nieco inaczej widzi to Matt Alt, dziennikarz, tłumacz i znawca kultury japońskiej:

Japońską religię i folklor wypełnia zdumiewające bogactwo bóstw i innych istot [...] Ten dziwaczny, niezwykle zróżnicowany pod względem wyglądu i zachowania panteon położył podwaliny pod współczesną kulturę maskotek i postaci. Kaijū [...] które zagrażały japońskim metropoliom, również występując w mnóstwie różnych, dziwnych kształtów, można rozpatrywać jako kolejną odnogę długiej tradycji rodzimego folkloru; coś w rodzaju baśni dla dzieci wychowywanych w nowoczesnej epoce miast (3). [podkreślenie moje]


1. Plakat filmu King Kong z 1933 roku. 2. Plakat Godzilli (1954). 3. Ultraman w akcji


2. Historia monster movies - degradacja Godzilli, Rok Kaiju i MonsterVerse

Można się kłócić o to, czy kaijū stanowią część japońskiego folkloru, czy też nie, ale wątpliwości nie wzbudza fakt, że ich genezą są filmy. Oryginalny obraz Godzilla powstał jednak dopiero w 1954 roku - a co wydarzyło się do tamtego czasu?

Istnieje w kinematografii coś takiego, jak monster movies, czyli filmy o potworach. Jest to jednak dość przepastny wór, bo wpadają do niego i filmy o wielkich gorylach czy kolosalnych ośmiornicach, jaki i historie Frankensteina czy Draculi. Podkategorią będą tutaj zatem właśnie filmy o wielkich potworach. Pierwszym obrazem tego typu był The Lost Word, film z 1925 roku, nakręcony na podstawie opowiadania Arthura Conana Doyle'a pod tym samym tytułem. Tytuł nomen omen króla wśród tych wczesnych giant monster movies przypada jednak King Kongowi z 1933 roku

Opowieść o gigantycznej małpie z Wyspy Czaszki podbiła serca widzów i rozpaliła wyobraźnie przyszłych twórców, którzy dali o sobie znać dwadzieścia lat później. 
Lata 50. były w Stanach Zjednoczonym czasem prawdziwego szaleństwa na punkcie horrorów sci-fi i wielkich potworów. Czego tu nie było: zabójca-rekin (Killer Shark - 1950), dinozaury (Bestia z głębokości 20 000 sążni - 1953), radioaktywne mrówki (One! - 1954), zmutowana ośmiornica (To przyszło z głębin morza - 1955) - a to tylko początek listy. Wkrótce moda na monster movies przepłynęła Pacyfik i dotarła do Kraju Wschodzącego Słońca.

,,Godzilla jest dzieckiem kalkulacji, miłości do kina i strachu przed bombą atomową." (4) Na początku lat 50. w japońskich kinach triumfy święcił King Kong i Bestia z głębokości 20 000 sążni, a producent Tomoyuki Tanaka nie zamierzał tego nie wykorzystać. Z pomocą scenarzysty Ishirō Hondy stworzył ,,Godzillę". Тa pierwsza wersja opowieści o gigantycznym jaszczurze była jednak ,,bardziej dramatem wojennym niż science-fiction" (5),  ,,w pewnym sensie popkulturowym traktatem o pamięci i konieczności jej pielęgnowania" (6), a interpretowaną ją jako przestrogę przed konsekwencjami konfliktu zbrojeniowego czy formę kulturowej terapii dla Japończyków, mającej pomóc im uporać się z wojennymi traumami (7).

O ile koniec lat 50. przyniósł kres fascynacji ogromnymi potworami w Ameryce, o tyle w Japonii wszystko miało się dopiero zacząć. Produkowano po kilka kaijū eiga rocznie, a ukoronowaniem tego szału był rok 1966, zwany Rokiem Kaijū. Miejcie na uwadze, że choć Godzilla i parę innych kaijū rzeczywiście były ,,zaangażowane", to japońskie filmy sci-fi za nadrzędny cel stawiały sobie dostarczanie widzom (w latach 60. - głównie dzieciom) rozrywki (8).
Latem 1966 Japonia oszalała na punkcie wielkich monstrów, a wszystko za sprawą pewnego serialu. Ultraman, bo o nim mowa, opowiadał o dzielnym pilocie Shinie Hayacie, walczącym z przybywającymi z kosmosu stworami pod postacią wojownika Ultramana. 

Gdy Amerykanie i Brytyjczycy przeżywali Lato Miłości, przez Japonię przetaczał się Rok Kaijū. W telewizji nadawano aż siedem produkcji o potworach, a filmy takie jak Syn Godzilli przyciągały do kin tłumy dzieci. Gigantyczne monstra nagle były wszędzie. Domy towarowe organizowały wymyślne przedstawienia z pracownikami przebranymi w repliki strojów bohaterów i potworów używanych podczas kręcenia seriali, odgrywając bitwy przed publicznością złożoną z podekscytowanych małych klientów. Wydawnictwa też chciały zarobić na nowym trendzie, dlatego wypuszczały na rynek bogato ilustrowane przewodniki po potworach zawierające dosłownie wszystko - od katalogów ich nazw i momentów, w których pojawiły się na ekranie, aż po niedorzecznie szczegółowe omówienia ich domniemanych narządów wewnętrznych (w przypadku Godzilli obejmowały one; ,,mózg [niezbyt duży]", ,,woreczek uranowy" oraz - jakżeby inaczej - ,,regurgitator termonuklearny") (9). [podkreślenie moje]

To szaleństwo skończyło się rok później, ale pozostawiło niezatarty ślad w japońskiej świadomości popkulturowej. Filmy o wielkich potworach produkowano jednak dalej rok w rok, zarówno w Kraju Kwitnącej Wiśni, jak i poza nią - najczęściej w roli głównej występował oczywiście nasz prehistoryczny jaszczur.
W XXI wieku kaijū odżyły za sprawą MonsterVerse, wielkiej franczyzy od Warner Bros. W jej skład wchodzą na ten moment cztery filmy: Godzilla z 2014 roku, Kong: Wyspa Czaszki (2017), Godzilla: Król Potworów (2019) oraz wyświetlany właśnie w kinach Godzilla vs. Kong.


Od kaijū do Pokémonów


3. ,,Pokémony były co prawda kieszonkowe, ale miały kaijū w swoim DNA" - kaijū jako prekursorzy fenomenu Pikachu i spółki

No dobrze, ale jak przeszliśmy od kaijū do Pokémonów? Otóż łączy je marketing. Zauważono, że dzieciaki wprost uwielbiają te straszne potwory, z którymi walczy ich ulubiony Ultraman, szybko więc zaczęto produkować figurki bohatera i kaijū, z którymi ten walczył. Już w latach 60. Japończycy świetnie zdawali sobie sprawę, ile można zarobić na kolekcjonowaniu figurek. Zbieramy rzeczy z różnych powodów - kieruje nami dreszczyk emocji towarzyszący poszukiwaniom brakującego elementu kolekcji, poczucie estetyki czy nawet strach przed śmiercią, ale mali widzowie zamęczali swoich rodziców prośbami o kupno nowej figurki chyba z jednego powodu - więcej potworów = większa zabawa! 
Ten sam mechanizm wykorzystali twórcy kieszonkowych potworów trzy dekady później:

Kiedy w 1990 roku Satoshi Tajiri przygotowywał propozycję projektu Kapsułowych Potworów - pomysłu, który później przybrał formę Pokémonów - pierwsza ilustracja, której użył, by wyjaśnić system walk, przedstawiała ziejącą ogniem jaszczurkę zwaną Godzillante w pojedynku z wielkim gorylem podejrzanie przypominającym King Konga. Pokémony co prawda były kieszonkowe, ale miały kaijū w swoim DNA, co przejawiało się na trzy sposoby: projektowo w ich potworowatym wyglądziekoncepcyjnie w pomyśle systemu walk oraz finansowo - w ich modelu biznesowym kładącym nacisk na kolekcjonowanie i ciągłe zmiany (10). [podkreślenie moje]

Opinie filmwebowych krytyków na temat filmu Godzilla vs. Kong (2021).


Bezczelnie durna, ale zacna nawalanka?

Filmy o wielkich potworach nie należą do przesadnie ambitnych (no, może pierwszą Godzillą), ale przecież nie o to chodzi. Czy jest ktoś, kto ogląda je z innych powodów niż ten, że chce po prostu zobaczyć ogromne monstra niszczące miasta i walczące między sobą?


MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ:

🐙  Ja, kolekcjoner. Dlaczego kolekcjonujemy rzeczy? 11 powodów

🐙  Czysty wymysł. Jak japońska popkultura podbiła świat [RECENZJA KSIĄŻKI]

 

Odwiedź mnie na Instagramie:



Przypisy:
(1) Dawid Głownia, Polisemiczne potwory: Kaijū eiga jako nośnik treści społeczno-politycznych. Casus Godzilli, ,,Literaria Copernicana", nr 2/2014, s. 225-243.
(2) Michael David Foster, Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej, tłum. Agnieszka Szurek, Kraków 2017, s. 42. 
(3) Matt Alt, Czysty wymysł. Jak japońska popkultura podbiła świat, tłum. Dariusz Latoś, Kraków 2021, s. 277.
(4) D. Głownia, Polisemiczne potwory..., s. 236.
(5) Tam że, s. 238.
(6) Tam że, s. 240.
(7) Tam że, s. 231-233.
(8) Tam że, s. 243.
(9) M. Alt, Czysty wymysł..., s. 278.
(10) M. Alt, Czysty wymysł, s. 279.

Komentarze

Może zaciekawi Cię również:

Moda w latach 1910-1920 [WIELKI WPIS]

Moda w latach 1900 - 1909 [WIELKI WPIS]

Filofun, czyli nostalgia za podstawówką, kabelkowe kurioza i odlotowe teksty z odlotowej książki

Hannah Montana i lata 80. Miley Cyrus - ,,Plastic Hearts" (RECENZJA)

Przegląd albumów (LUTY 2021)